Amerykańska marka premium koncernu Stellantis, zaprezentowała koncepcyjny model Airflow, który zapowiada pierwszy w pełni elektryczny pojazd Chryslera. Pojazd przystosowany zostanie także do autonomicznej jazdy.
Nazwa koncepcyjnego modelu nawiązuje do lat 30-tych ubiegłego wieku, czasów kiedy Chrysler walczył o pozycję lidera w wyścigu technologicznym amerykańskich firm samochodowych. W ówczesnym modelu wprowadzono nowe rozwiązania stylizacyjne oraz podnoszące komfort jazdy i łatwość obsługi, które znane były z trzykrotnie droższych pojazdów.
Współczesny Airflow wygląda tak, że z dużą dozą pewności zwycięstwa można się zakładać, że jutro zjedzie z jakieś taśmy montażowej. Odradzamy jednak takie zakłady, bo szefostwo Chryslera twierdzi, że modelu produkcyjnego możemy spodziewać się na rynku w roku 2025. Potem proces elektryfikacji Chryslerów ma nabrać tempa. W 2028 roku wszystkie modele firmy będą dostępne w wersji elektrycznej.
Szczegóły techniczne nowego modelu są dawkowane bardzo oszczędnie. Wiadomo, że Airflow bazuje na nowej platformie Stellantis, którą zbudowano z myślą o samochodach średniej wielkości i crossoverach. Chrysler przewiduje, że teoretyczny zasięg samochodu, będę oscylował w granicach od 560 do 640 km, a auto będzie dostosowane do ładowania z instalacji 800-voltowych. Dzięki dwóm 150-kilowatowym silnikom elektrycznym Airflow ma otrzymać napęd na wszystkie koła. Konstruktorzy zapewniają, że platforma jest dostosowana do mocniejszych silników. Fani wersji SRT niech nie tracą nadziei.
Airflow zapowiada nie tylko elektryczną przyszłość Chryslera, ale również nowy styl projektowania. Nie spodziewajmy się więc, że nowe nadwozia aut tego amerykańskiego producenta, będą przypominały pudełkowatą karoserię kultowego 300C. Firma wraz z debiutem Airflow zapowiada także nowy poziom skomunikowania swoich pojazdów z siecią oraz 3-ci poziom autonomizacji jazdy, który zdejmie z kierowcy konieczność czuwania nad funkcjami samochodu.