Największa moc, najbardziej spektakularny wygląd i najlepsze wyposażenie to kwintesencja topowej w każdej gamie modelowej wersji GT. Czy projektantom elektrycznego Forda Mustanga Mach-E udało się spełnić te założenia?
Wprawdzie Ford Mustang Mach-E ma tyle wspólnego ze swym legendarnym protoplastą co pasta do butów Kiwi z egzotycznymi owocami, ale… elektryczny Mustang też doczekał się swojej mocniejszej wersji GT. Mocy na pewno nie zabraknie, bo 487 KM i 860 Nm maksymalnego momentu obrotowego na pewno robi wrażenie. Wystarczy, by skrócić czas przyspieszania od 0 do 100 km/h do 4,4 sek. Wystarczy też do osiągnięcia prędkości maksymalnej którą ustawiono 200 km/h. Ta wartość, akurat nie robi większego wrażenia, ale została elektronicznie ograniczona. Po co? Oczywiście dla zapewnienia jak największego zasięgu. Teoretycznie Mach-E GT jest w stanie przejechać 490 kilometrów. Model jest dostępny tylko z akumulatorem o pojemności 98 kWh. Dla przypomnienia w ofercie Mustanga Mach-E jest dostępny również mniejszy akumulator o pojemności 75 kWh.
Po czym z zewnątrz poznać odmianę GT? Auto ma sportowy pakiet stylizacyjny, w skład którego wchodzą zmienione zderzaki. Przedni ma rozbudowane wloty powietrza i sporych rozmiarów splitter. Tylny uzupełniono o pokaźny dyfuzor. Wersję GT można też rozpoznać po 20-calowych obręczach kół z lekkich stopów o wzorze zarezerwowanym dla tej wersji oraz hamulcach Brembo z zaciskami lakierowanymi na czerwono. We wnętrzu natomiast czekają sportowe fotele ze zintegrowanymi zagłówkami oraz kilka elementów dekoracyjnych na desce rozdzielczej. Nie zabrakło też emblematu GT na podłokietniku.
Na zakończenie łyżka dziegciu w beczce miodu. Forda Mustanga Mach-GT wyceniono na 342 000 złotych.