Przed dekadą Fisker zasłynął z produkcji hybrydowego modelu sportowego o nazwie Karma. Teraz ogłasza elektryczną ofensywę. W planach jest produkcja auta elektrycznego, na którego trwają już zapisy, choć nikt go jeszcze nie widział.
W 2008 roku utalentowany amerykański inżynier Henrik Fisker zaprezentował pojazd Fisker Karma – szybkie sportowe auto z napędem hybrydowym. Trzy lata później rozpoczęła się jego produkcja. Nie trwała jednak długo. W 2012, po bankructwie firmy, produkcja się zakończyła. Kilka lat później, pod nową marką, produkcję wznowili Chińczycy.
Ambitny przedsiębiorca wraca jednak do gry, ale tym razem chce powalczyć na rynku samochodów elektrycznych. W listopadzie tego roku do sprzedaży ma trafić Fisker Ocean. SUV będzie produkowany w austriackich zakładach Magna Steyr. W najmocniejszej wersji ma osiągać moc 550 KM, a jego przewidywany zasięg to 560 kilometrów.
Teraz Fisker ogłosił, że za 2 lata wprowadzi na rynek swój drugi samochód elektryczny. Według zapowiedzi auto ma zmienić rynek pojazdów elektrycznych. Nie dziwi więc szumna nazwa – Personal Electric Automotive Revolution, w skrócie PEAR. Szczegóły projektu owiane są jeszcze tajemnicą, ale firma zapowiada zwinny samochód naszpikowany nowoczesną technologią skrytą pod pięknie wystylizowaną karoserią. Zapowiada także atrakcyjną cenę. Na rynku amerykańskim auto ma kosztować 29 900 dolarów. Dla porównania – elektryczna Mazda CX-30 kosztuje tam 33 470 dolarów. To oczywiście ceny przed opodatkowaniem, bo w każdym ze stanów USA podatek VAT ma inną wartość.
Jeśli jesteście zainteresowani modelem PEAR to Fiskers przyjmuje rezerwację. Za 250 dolarów możecie zagwarantować sobie udział w „Randce w ciemno” czyli zagwarantować sobie możliwość kupna auta, którego nikt jeszcze nie widział.