Prototypowy Opel Manta GSe ElektroMOD otrzymał Grand Prix na Festival Automobile International, w kategorii Reinterpretacji przeszłych modeli. To już 37 edycja konkursu, w którym przedstawiciele motoryzacji, mody i designu wybierają najpiękniejsze samochody roku. Można więc powiedzieć, że to swoiste motoryzacyjne wybory Miss świata.
Manta zachwyciła jako reinterpretacja. Bez wątpienia zasłużenie. Prototyp Opla zachował niemal identyczną sylwetkę jak oryginał z lat 70. ubiegłego wieku. Podwójne okrągłe światła z przodu zostały zastąpione diodami LED w kształcie przewróconej litery L. Z tyłu zostały dwa okrągłe, czerwone światła, ale analogowe koła pierwszego modelu zastąpiły LEDowe obręcze.
Podobnie w środku – klasyczna, trójramienna kierownica, prostota obić drzwi z klamkami i manualnymi pokrętłami do opuszczania szyb są kontrastem dla zajmującego dwie trzecie deski rozdzielczej prostokątnego, ciekłokrystalicznego wyświetlacza.
W sumie bardzo udana reinterpretacja – nieco odświeżona stylistyka i nowoczesne rozwiązania, z elektrycznym napędem na czele. Pierwsza manta z 1970 roku miała czterocylindrowy silnik benzynowy o mocy 105 KM, a nowa dysponuje napędem elektrycznym o mocy 147 KM i maksymalnym momencie obrotowym 255 Nm.
Według Opla przesłanie nowej Manty brzmi: „moje niemieckie serce zostało zelektryfikowane. Jestem zeroemisyjny”. Jak dla mnie to plus. Akumulator mógłby być minusem, bo ma zaledwie 31 kWh energii, co wystarcza Mancie na 200 km, ale skoro to prototyp, to na przejechanie w tę i z powrotem przed publicznością wystarczy.