Mix energetyczny szansą dla motoryzacji i miast

 |  Tomasz Napierała

Pierwsza część rozmowy z Hanną Marliere zakończyła się rozważaniami na temat oddziaływania na środowisko technologii wykorzystania wodoru jako nośnika energii. Spojrzenie osoby zawodowo związanej z tematami środowiskowymi pokazało mi, że temat jest bardziej skomplikowany. Jakie rozwiązania widzi moja rozmówczyni? Wracamy do rozmowy.

Tomasz Napierała – Z problemami w życiu można sobie radzić dwojako: zamieść je pod przysłowiowy dywan i udawać, że ich nie ma lub próbować znaleźć rozwiązanie. Jakie rozwiązanie widzi Pani dla wodoru?

– Hanna Marliere – Dzisiaj widzę w nim ogromny potencjał, szczególnie w takich krajach jak Polska, które tak naprawdę nie mają atomu i nie mają swoich zasobów gazu. Zasób energii, który mamy to niestety węgiel. Mądre podejście badawczo-rozwojowe, klastrowanie i wejście na poziom wysokospecjalistycznych instalacji do produkcji wodoru pozwoli nam odskoczyć technologicznie. Kilkanaście lat temu wieszczono, że regiony górnicze nie mogą sobie pozwolić na odejście od węgla, bo to jest 80% ekonomii regionu. To odejście jest jednak możliwe. Alternatywą jest wodór. To dużo tańszy nośnik energii w rachunku ciągnionym, czyli z uwzględnieniem certyfikatów CO2, sprawiedliwej transformacji i tych starych nakazów i zakazów, którymi raczy nas Unia Europejska. Paradoksalnie wydaje mi się, że trudno go przeinwestować. Łatwo jest przeinwestować wielką infrastrukturę, a wodór jej nie potrzebuje. On potrzebuje know-how a nie jakiś miliardowych inwestycji.

Coraz częściej pojazdy użytkowe zasilane są ogniwami paliwowymi z wykorzystaniem wodoru. (fot. Citroen)

– Powiedzmy, że w jakiś sposób rozwiązaliśmy sobie produkcję wodoru wykorzystując do tego OZE. Pozostaje kwestia jego transportu. Rozważa się możliwość wykorzystania do tego celu istniejących rurociągów gazowych. Finalnie wodór trzeba jeszcze gdzieś zmagazynować.

 Moim zdaniem wbrew aktualnym tendencjom powinniśmy stawiać na decentralizację. W ten sposób postawimy na prosumenta, gdzie wielu małych producentów zasila sieć dużą ilością energii. Raczej nie widzę przesyłu wodoru opartego na sieciowych rozwiązaniach takich jak gazociąg. Bardziej przemawia do mnie transport skroplonego wodoru do lokalnych magazynów rozlokowanych jako gęsta sieć drobnych punktów. Nie sądzę też by nadmorskie farmy wiatrowe były jedynym słusznym sposobem pozyskania wodoru. Raczej widzę to jako lokalne sposoby produkcji. W jednym miejscu będzie to biogaz połączony z energią z wiatraków. W innym miejscu będzie to energia słoneczna z wiatrakami. W jeszcze innym np. elektrownia wodna. Tak naprawdę gromadzenie wodoru powinno być tylko pod kątem buforującym, będącym zabezpieczeniem przed blackoutem. Założeniem nie powinno być, że przez dwa tygodnie produkujemy wodór i przez dwa musimy go dostarczyć. Magazyny wodoru powinny być rezerwuarem wykorzystywanym w przypadku spadku napięcia sieci, a nie zapewniać energię od 0 do 100% w dłuższym okresie czasu.

Krótko mówiąc, jeżeli chcemy wykorzystywać wodór to powinniśmy tworzyć małe lokalne przedsięwzięcia oparte o produkcję energii z OZE i magazynować jej nadwyżki pod postacią skroplonego wodoru.

Dokładnie tak. Mamy na przykład gminę Tarnowo Podgórne albo Bielany Wrocławskie. Jedziemy A2 na zachód i mijamyogromne dachy centrów handlowych i magazynowych. Na tych dachach nie ma nic, a powinny być farmy słoneczne. Powinny być ze dwie biogazownie, kilka wiatraków. Mamy wtedy mix energetyczny. Dokładamy do tego lokalny magazyn energii w postaci magazynu wodoru. Mamy zgromadzoną energię po to, aby zapewnić zabezpieczenie przed blackoutem, bo akurat jest ciemno, wiatr nie wieje, a biogazownia nie produkuje wystarczającej ilości energii. I wtedy wpuszczamy do sieci prąd z naszego magazynu. Obecnie nie widzę modelu, w którym opieramy się tylko i wyłącznie o wodór jako nośnik energii. On powinien być elementem mixu energetycznego ze względu na stosunkowo łatwy sposób magazynowania. Skroplenie wodoru, tak jak skraplamy gaz ziemny, nie jest żadnym wyzwaniem. Jest to znany proces. Mamy wtedy w stosunkowo małej objętości zgromadzoną dużą ilość energii. Jest to przysłowiowe „wiaderko z prądem” i jak nam zabraknie to mamy skąd brać.

Już niebawem wodorowe Solarisy pojawię się w jednym z czeskich miast. (fot. Lukasz Bera)

Ta koncepcja mnie przekonuje. Rozwiązuje też w dużym stopni problem transportu wodoru na duże odległości.

Każdy transport energii wiąże się ze stratami i ryzykiem. Nie jestem zwolenniczką transportu na duże odległości. Wiążą się z tym duże koszty. Lepsze efekty uzyskamy inwestując w lokalne inicjatywy wodorowe. Jest ich w tej chwili dość dużo. Mamy 2,5 tys. gmin. Załóżmy, że zawiąże się 200 – 300 takich inicjatyw to odciążymy wtedy duże podmioty typu Tauron, Enea czy Orlen. Ich rola sprowadzi się wtedy do bufora w wyższej skali – uzupełnienia niedoborów w skali lokalnej. Podstawą powinna być jednak skala lokalna. Nie wiem czy gminy czy powiatu. Może kilka gmin opartych na układzie samowystarczalności energetycznej.

Jak sądzę obserwuje Pani tego typu inicjatywy. Czy rzeczywiście ich projekty zakładają tak szerokie spektrum działań? Może sprowadzają się one do tego, że wykorzystujemy wodór, ale niech ktoś nam go dostarczy.

Nie, oni wszyscy myślą o hubach. O takich powiązaniach gdzie są jednocześnie wytwórcą wodoru oraz mają zasilanie swojej sieci energetycznej odnawialnymi źródłami energii. Takie klastry energetyczne, których elementem ma być komponent wodorowy w rozumieniu magazynu energii. Takie inicjatywy pojawiają się w okolicach Konina, Piły, Sanoka czy Olsztyna. Są to oczywiście tylko te, które ja znam. Projekty te są zawsze oparte o swój potencjał wytwórczy wodoru. W tych projektach biorą udział spółki komunalne, czyli ktoś kto ma oczyszczalnie, autobusy, jakąś strefę przemysłową, które są odbiorcami tej energii. Z drugiej strony jest to miasto lub gmina, która wytwarza z OZE dużą ilość energii. Jest też w stanie policzyć, jaką w swoim mixie energetycznym, posiada nadwyżkę w określonych okresach czasu i kiedy występują jej niedobory. Wtedy pojawia się wodór jako magazyn energii, który w okresach jej niedoboru nam to zbilansuje. Takie inicjatywy mogą mieć jeszcze działanie stymulujące. Załóżmy, że jesteś firmą, która chce na naszym terenie zainwestować i swoje zapotrzebowanie określasz na np. cztery megawaty. My oczywiście chcemy abyś u nas zainwestował, ale możemy zagwarantować tobie trzy megawaty. Jak potrzebujesz cztery to musisz ten jeden wyprodukować we własnym zakresie. Możesz go sobie wyprodukować stawiając wiatrak czy panele. Wymusza to jednak partycypację w kontekście mixu energetycznego.

Czy mix energetyczny jest szansą dla motoryzacji, przemysłu i miast? (fot. Piotr Myszor)

Przyznaję, że rozmowa z Panią zmusza mnie do przewartościowania spojrzenia na wodór jako paliwo przyszłości. Podobnie jak Pani jestem optymistą w zakresie jago wykorzystania. Do tej pory w moim kręgu zainteresowań było jego zastosowanie w motoryzacji. Teraz widzę, że jego potencjał jest znacznie większy. Bardzo dziękuję z miłą i pouczającą rozmowę.

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Powiązane artykuły

„Jestem za, a nawet przeciw”

Ten cytat z klasyka posłuży do snucia rozważań na temat samochodów elektrycznych. Jestem uważany za sceptyka jeżeli chodzi o te samochody. Nie jest to do końca prawdą. Doceniam zalety silników elektrycznych. Mój sceptycyzm dotyczy źródła ich zasilania. Rozważając za i przeciw popuśćmy wod…

Baterie z Tesli S przez prawie tydzień zasilają dom

Amerykański kongresmen od 4 lat zasila dom z zestawu bateryjnego rozbitej Tesli, połączonego z domową fotowoltaiką. Bez doładowywania z paneli prądu starcza na 3 – 6 dni, zależnie od pory roku. W zasadzie trudno powiedzieć czy tego faceta ekologiczne lobby powinno kochać czy nie znosić. Ameryk…

Co nas czeka w motoryzacji – przemyślenia własne część 1

Odbyłem wirtualną podróż do Arnhem (opisaną wcześniej) samochodem VW ID.4. Pomimo, że teoretycznie wszystko powinno się udać, moje wątpliwości dotyczące takiego rozwiązania źródła napędu nie zostały rozwiane. Z czego wynika mój sceptycyzm? O ile dzisiaj po drogach porusza się niewielka liczba …

Jeden model – trzy wersje napędu

Zgodnie z obietnicą kontynuuję temat wykorzystania wodoru w motoryzacji. Co prawda ostatnie wieści dochodzące ze świata, szczególnie po szczycie w Glasgow, wskazują na to, że ambitny program zrodzony w głowach polityków może się nie ziścić. Deklaracje dotyczące wycofania się z węgla i zaprzestani…


© All rights reserved. B2C Group sp. z o.o.
Powered by Libermedia.
Do góry
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com